Porady psychologiczne

Teściowa wchodzi w rolę matki mojej córeczki. Co zrobić?

Dzień dobry, mam 35 lat i 3 lata temu urodziłam córeczkę. Zrezygnowałam na ten czas z pracy zawodowej. Oboje z mężem uznaliśmy, że nie chcemy aby umknęły nam pierwsze lata życia naszego dziecka, zwłaszcza, ze było długo wyczekiwane. Ta decyzja okazała się jednak wielkim rozczarowaniem dla matki mojego męża. Całe życie marzyła o posiadaniu córki a ma, cytuję: "tylko dwóch synów". Kiedy byłam w ciąży, była niezwykle szczęśliwa, gdy dowiedziała się, że dziecko jest dziewczynką. Od chwili narodzin naszej córki teściowa budowała w swojej wyobraźni wizję siebie, jako babci pełniącej funkcję mamy, podczas gdy ja byłabym zajęta karierą. Sprawy potoczyły się nie po jej myśli i od trzech lat walczymy o uszanowanie naszych, rodzinnych granic. Niestety teściowa ma inne wzorce rodzinne. Jej mama wychowywała wnuki. Jej siostra, wychowywała wnuczkę (rodzice oddali ją na 3 lata do babci na wychowanie). Ja nie zgadzam się z takim modelem. Moim zdaniem jest chory i wyrządza krzywdę dziecku, burząc intymną więź z rodzicami lub wręcz uniemożliwia jej zbudowanie.

Babcia próbuje sterować naszą córeczką podsuwając jej pomysły "pojedziesz z babcią do babci domu", przejęzycza się mówiąc do naszego dziecka "córcia". Boli mnie to ogromnie i czuję się bardzo zagrożona. Mąż chwieje się pomiędzy mną a matką, tłumacząc jej zachowania. Próbowałam z nią rozmawiać, ale bezskutecznie. Co zrobić? Jak uzdrowić tę sytuację?

odpowiada Bogusław Włodawiec, psycholog Bogusław Włodawiec, psycholog

Podobnie jak w stosunkach między państwami zdarza się, że jedno z państw narusza granicę innego, tak samo zdarza się w relacjach między ludźmi: obcymi, znajomymi, przyjaciółmi. Niestety, często zdarza się to także w rodzinie. Z taką właśnie sytuacją ma Pani do czynienia. Prawdopodobnie Pani teściowa nie spełniła się w roli matki i zamierza wejść w tą rolę wobec swojej wnuczki, ignorując fakt, że dziecko ma już matkę.

Oprócz osobistych granic jednostki (które mogą obejmować np. myśli, uczucia, czy sprawy, którymi człowiek może nie chcieć się dzielić z nikim, nawet z najbliższą osobą) istnieją także granice podsystemu w ramach rodziny. Np. para małżeńska ma swoje sprawy, którymi nie dzieli się ani z dziećmi, ani z dziadkami (granicą mogą być tu np. drzwi do sypialni rodziców).

Postępowanie babci jest próbą naruszenia granic nie tylko Pani, ale także Pani rodziny (rozumianej jako małżeństwo z dzieckiem). Jest szkodliwe dla dziecka, dla Pani i dla Pani relacji z mężem. Jest także niczym nieusprawiedliwioną próbą wchodzenia w Pani kompetencje.

Jej motywy i jej historia życia mogą ułatwić nam zrozumienie, co nią kieruje, ale nie ma to większego znaczenia, jeśli chodzi o ocenę zasadności jej oczekiwań. Oczekiwania babci, że wejdzie w rolę matki swojej wnuczki, spychając na bok matkę dziecka, są nieuzasadnione i należy się im zdecydowanie przeciwstawić.

Zgadzam się z Panią, że model wychowywania dzieci, jaki przyjęto w rodzinie teściowej, jest chory.

Badania pokazują, że więź matki z dzieckiem zaczyna się już w życiu płodowym. Bardzo często matka zaczyna kochać dziecko, gdy jeszcze nosi je w brzuchu. Także dziecko w tym czasie uczy się rozpoznawać jej głos, słucha bicia jej serca.

Po porodzie dziecko powinno zostać położone na brzuchu matki, gdyż ta chwila bardzo często jest nagrodą dla rodzącej za jej wysiłek. Istnieją hipotezy, że ta nagradzająca chwila wzmacnia więź z dzieckiem i zapobiega depresji poporodowej u kobiet. W tym czasie bakterie obecne na skórze matki kolonizują skórę dziecka, co jest dużo zdrowsze, niż gdyby to miały zrobić szpitalne szczepy bakterii, odporne na antybiotyki. Pokarm matki, a zwłaszcza tzw. siara, zawiera odpowiednie przeciwciała, które wzmacniają układ odpornościowy dziecka. Z kolei ssanie piersi po porodzie stymuluje wydzielanie oksytocyny u matki, co przyśpiesza obkurczanie się macicy. Karmienie piersią, poza dostarczaniem najbardziej wartościowego pokarmu, wzmacnia też więź matki z dzieckiem.

Więź matki z dzieckiem w pierwszych latach życia jest bardzo ważną sprawą - być może najważniejszym darem (obok daru życia i nauczenia właściwego systemu wartości), jaki matka może dać dziecku. W tej sprawie - ciepła, empatyczna, kochająca matka - jest niezastąpiona.

Niemowlę nie jest lalką, która nic nie czuje, jak to się wydaje wielu osobom. Doświadczenia dziecka w tym okresie mają wpływ na jego umiejętność nawiązywania więzi z innymi ludźmi w późniejszych latach. Na ten temat istnieje cała literatura: polecam choćby bardzo ciekawy artykuł Małgorzaty Koput i Anny Koby "Przywiązanie - korzenie życia społecznego".

Powyższe uwagi obrazują, że więź matki z dzieckiem ma biologiczne podłoże. Wiele kobiet czuje to instynktownie, nawet nie mając żadnej wiedzy psychologicznej na ten temat i dlatego chcą być ze swoim dzieckiem w pierwszych latach życia dziecka. Dobra matka ma niekiedy do tego stopnia rozwinięty "wewnętrzny radar" na potrzeby i emocje dziecka, że potrafi prawidłowo rozpoznać, czego ono chce, mimo, że niemowlę samo tego nie wie i nie potrafi nic powiedzieć. Zdarza się, że matka budzi się w nocy na chwilę przed tym, zanim dziecko zapłacze, czy zgłasza się z dzieckiem do lekarza na dzień przed tym, zanim ujawnią się pierwsze objawy choroby (podejrzewając infekcję tylko po zmienionym zachowaniu dziecka). Trudno spodziewać się, że ktokolwiek inny poza matką zada sobie tyle trudu, by tak bardzo wczuwać się potrzeby i emocje dziecka.

Natalia Kukulska, uzasadniając swoją decyzję o przerwaniu kariery piosenkarki powiedziała kiedyś, że żadna opiekunka nie będzie wiedziała, że jej mały synek lubi, gdy go całować w stópki. Być może dla wielu osób brzmi to jak fanaberie celebrytki - ale przykład ten dobrze obrazuje, w jaki sposób, poprzez dobrą znajomość dziecka, powstaje intymna więź matki z dzieckiem.

Także ojciec nie zastąpi w tej dziedzinie matki. Karmienie butelką nie sprzyja powstawaniu więzi w taki sposób, jak karmienie piersią. Ponadto badania pokazują, że kobiety lepiej niż mężczyźni rozpoznają komunikaty niemowląt, są bardziej empatyczne (potrafią wczuwać się w emocje niemowlęcia), tak więc w tej dziedzinie mężczyźni nigdy nie dorównają kobietom.

Rola ojca jest nieco inna i nabiera znaczenia w późniejszych latach. Więź z ojcem m.in. pomaga dziecku odciąć pępowinę od matki, by mogło poczuć swoją odrębność. Będzie to jednak możliwe dopiero wtedy, gdy matka spełni już swoje zadanie i przestanie być dziecku potrzebna w takim stopniu jak wcześniej. Nb. mniejsza skłonność do empatii mężczyzn, która byłaby wadą, jeśli chodzi o bliski kontakt z niemowlęciem, staje się zaletą, gdy trzeba dyscyplinować kilkulatka, ustalać zasady i hierarchię w rodzinie. Naturalna skłonność mężczyzn do rywalizacji i ustalania hierarchii przydaje się, gdy dziecko próbuje zdominować rodziców.

Żyjemy w chorej kulturze, w której biologiczna więź rodzica z dzieckiem jest ignorowana, tak jakby nie istniała. Więź wydaje się sprawą umowną, a "rodzicem", czy też osobą pełniącą funkcję rodzica - może być każdy, komu państwo powierzy tę rolę. Stąd coraz łatwiej odbiera się dzieci biologicznym rodzicom, choćby pod pretekstem trudnych warunków materialnych w rodzinie. Aktualne tendencje zmierzają w tę stronę, by coraz więcej odpowiedzialności za dzieci przekazywać państwu, tak jakby urzędnicy państwowi bardziej troszczyli się o dobro dziecka niż biologiczni rodzice. Pomijając skrajne sytuacje, jakie spotyka się w rodzinach patologicznych, to jednak biologiczni rodzice są najlepszymi rzecznikami dziecka. Badania pokazują np. że rodzice zastępczy statystycznie wydają mniej pieniędzy na jedzenie, niż rodzice biologiczni. Zapewne nie wynika to z ich złej woli, lecz - z biologii, która silniej determinuje naturalnych rodziców.

Podsumowując, podobnie jak Pani uważam, że należy stanowczo przeciwstawić się próbom babci wchodzenia w rolę matki Pani dziecka. Proponowałbym, by protestowała Pani przeciwko słowom i zachowaniom babci, używając np. podobnych zdań:

  • Moje dziecko ma już mamę i to ja nią jestem. Nie zgadzam się, by córka nazywała tak kogoś innego.
  • Zdecydowałam, że ja zostanę w domu, by opiekować się moim dzieckiem. Bardzo dziękuję za deklarację pomocy - jeśli będę jej potrzebować, zadzwonię.
  • To ja jestem matką i w tej roli nikt mnie nie zastąpi. Nie ma też na szczęście takiej konieczności.

Wspomina Pani, że już rozmawiała Pani z teściową, lecz bezskutecznie. Uważam, że warto zacząć od takiej rozmowy, a potem stale, jak zdarta płyta, powtarzać swoje żądania, za każdym razem, gdy teściowa będzie naruszać Pani granice.

Niestety, niekiedy zdarzają się ludzie, którzy nie kierują się dobrą wolą i nie chcą zrozumieć, o co ich się prosi, ani dostrzec, że postępują niewłaściwie. Gdyby więc Pani jasne komunikaty nie wystarczyły, należałoby ostrzec teściową, że w takim wypadku ograniczy Pani jej kontakty z wnuczką. Gdyby to także nie przyniosło pożądanego rezultatu, w kolejnym kroku należałoby zrealizować to, co Pani zapowiedziała (ograniczając na jakiś czas kontakty babci z wnuczką do rzadkich uroczystości rodzinnych).

Z doświadczenia wiem, że przeszkodą w stanowczym postępowaniu w takich sytuacjach może być: (1) zależność ekonomiczna od teściów lub (2) branie na siebie odpowiedzialności za uczucia teściowej. W pierwszym wypadku - być może należałoby się pogodzić z tym, że Państwa sytuacja materialna się pogorszy i mimo to postawić na swoim. Sądzę, że ewentualne straty materialne nie są warte kosztów, jakim będzie zamieszanie w umyśle dziecka.

W tej drugiej sytuacji należałoby nauczyć się brać odpowiedzialność za swoje zachowanie, lecz nie brać odpowiedzialności za reakcje emocjonalne innych ludzi, w odpowiedzi na to zachowanie. Innymi słowy, oceniając swoje zachowanie używamy do tego przede wszystkim własnego rozumu i sumienia. Jeśli Pani zachowanie jest właściwe, nie ma powodu, by brała Pani na siebie odpowiedzialność za to, że np. teściowej jest przykro (choć może Pani jej po ludzku współczuć). Ludzie mają prawo czuć przykrość, gdy ich nieadekwatne oczekiwania są niespełniane, ale mimo to Pani nie jest za to odpowiedzialna. Odpowiada Pani tylko za swoje zachowanie, to zaś jest w porządku, gdy asertywnie broni Pani swoich granic.

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia -






Inne porady