Artykuł

Anna Wołosik

Różne formy napastowania seksualnego


Ej suczki, my znamy wasze sztuczki..., czyli o języku


Młodzi ludzie używają na co dzień seksistowskiego języka, pełnego agresywnych, poniżających kobiety określeń. Słowa, takie jak: "dziwka", "k**wa", "laska" są w powszechnym użyciu. Z czynionych w szkołach obserwacji wynika, że młodzi określenia, takie jak: "laska" czy "dziwka" traktują jako synonimy słowa "dziewczyna". Brutalizacja i wulgaryzacja języka to nie tylko polski problem. Jedna ze szkół w Europie Zachodniej prowadziła kampanię antyprzemocową, rozwieszając na ścianach korytarzy plakaty z prowokacyjnym hasłem Have you called anybody a chore today? (Czy nazwałeś już dziś kogoś dziwką?).

Wulgarny język jest powszechny i uważa się go za normalny. Dziewczęta nie interpretują używania słów "dziwka" lub "towar" jako napastowanie. Paradoksalnie słowa te bywają dla nastolatek powodem do... dumy. Wiele dziewcząt odbiera zaczepki kolegów, także wulgarne, jako dowód, że coś znaczą, że są "fajne", "równe", a koledzy postrzegają je jako atrakcyjne seksualnie.

Nastolatki nie widzą nic złego w brudnych słowach, bo mogą je usłyszeć wszędzie, także w telewizji. W popularnym polskim programie rozrywkowym jurorka i uczestnik wymienili się niedawno takimi uwagami: "Saleta ciągnij fleta", "Doda zrób mi loda". Część dziewcząt uważa, że skoro słowa te są tak powszechne, to nie ma czego rozpamiętywać, o co się obrażać czy też uskarżać. Bagatelizując inwektywy, zaprzeczając zniewagom zawartym w słowach, starają się być może chronić siebie, swoją wewnętrzną przestrzeń, swoje "terytorium psychiczne". Można też przypuszczać, że bierność wobec wulgarnego języka wynika ze strachu. Głośne wyrażenie sprzeciwu w grupie, w której wulgaryzmy są normą, może narazić protestującą na ostracyzm.

Częstą taktyką demonstrowania męskości, do której uciekają się chłopcy, jest prowadzenie rozmów, snucie opowieści o seksualnych podbojach, które planują lub których już dokonali. Inspiracji dostarczają: telewizja, internet, czasopisma dla młodzieży. Swego czasu jedno z nich publikowało regularnie zwierzenia z serii "Mój pierwszy raz". "Męskie" rozmowy o seksie, w których dziewczęta są sprowadzone do roli seksualnego obiektu, nierzadko toczą się w ich obecności, choć nie są bezpośrednio do nich kierowane. Kreowana jest w ten sposób nieprzyjazna, a wręcz wroga młodym kobietom atmosfera, w której ofiary, zniesławiane i upokarzane, nie mają szans na właściwą reakcję i na skuteczne oskarżenia.

Sytuację pogarsza fakt, że nauczyciele nie reagują na takie zachowania, jak opowiadanie wulgarnych dowcipów czy też relacjonowanie rzeczywistych bądź też wyimaginowanych przygód miłosnych. Brak reakcji tłumaczą zdawkowo: "taki wiek", "chłopcy muszą się wyszumieć", nie zdając sobie być może sprawy, że nie wyrażając sprzeciwu, dają de facto na to przyzwolenie. Taki komunikat od osoby dorosłej, autorytetu, utwierdza młodych w przekonaniu o społecznej akceptowalności ich postępowania. Bywa i tak, że pedagodzy czynnie uczestniczą w kreowaniu atmosfery uwłaczającej kobietom, śmiejąc się z opowiadanych dowcipów lub wygłaszając niedwuznaczne komentarze.

Chłopcy i młodzi mężczyźni chętnie opowiadają dowcipy dotyczące seksu. Służą im one do wyrażania marzeń, pragnień, fantazji seksualnych. Ale nie tylko. Mężczyźni opowiadają sobie dowcipy, aby wzmocnić łączące ich więzy, a także po to, by zawarty w dowcipach obraz świata i kobiet uwspólnić, uczynić znakiem rozpoznawczym swojej grupy.

Mężczyzn szczególnie śmieszą szydercze i poniżające żarty o kobietach i o homoseksualistach, a także takie, w których agresja miesza się z seksem. Dowcipy, których tematem jest aktywność seksualna, są przez mężczyzn oceniane jako erotyczne, podczas gdy kobiety często odbierają je jako wrogie i napastliwe. Jak informują nas badania, mężczyźni przedkładają humor ostry, wrogi nad inne jego rodzaje. Jest to humor, który pozwala na uzewnętrznienie, w zakamuflowanej formie uczucia wrogości, niechęci do określonych osób lub grup. Dowcipy o teściowych czy blondynkach są doskonałym przykładem wrogiego humoru. Ten, kto wykorzystuje wrogi humor, z uciechą pokazuje w opowiadanym dowcipie, jak komiczna, groteskowa, żałosna, godna pogardy jest bohaterka dowcipu. Powodzenie wysiłków opowiadającego poświadczają inni, zanosząc się śmiechem. Słuchacze są niezbędni, aby żart spełnił swoją rolę. Śmiejąc się, potwierdzają, że te osoby/ grupy, które żart wyśmiewał, wyszydzał czy poniżał, w istocie zasługują, by tak na nie patrzeć, zasługują na taki los.

Opowiadanie "świńskich" dowcipów może być dla kobiety dobrą okazją do przyjrzenia się swoim kolegom. Okazuje się bowiem, że nie wszystkich mężczyzn w jednakowym stopniu śmieszą dowcipy poniżające kobiety. To, czy dany mężczyzna uzna żart za zabawny, zależy od jego nastawienia wobec kobiet. "Grube" żarty znacznie bardziej bawią panów o tradycyjnym spojrzeniu na rolę kobiet niż tych, którzy są zwolennikami ich emancypacji. Mężczyźni opowiadający się za równością płci wrogie żarty o kobietach uznają za seksistowskie i mało zabawne.

Jak reagować na seksistowskie dowcipy, które uznaje się za napastliwe? Kobiety zmuszone do ich wysłuchiwania są niewątpliwie w trudnym położeniu: jeśli postanowią się nie śmiać lub wyrażą swoją dezaprobatę, zostaną uznane za pozbawione poczucia humoru czepialskie nudziary. Jeśli się roześmieją, ich reakcja potwierdzi celność dowcipu. I tak oto mężczyźni mogą używać wrogiego humoru jako zawsze skutecznej broni przeciwko kobietom. Kobiety nie mają szans na otwarte zakwestionowanie ich napastliwego przesłania. Dla mężczyzn każda ich reakcja potwierdza ich przekonania: śmieją się, bo nie pozostaje im nic innego, jak uznać trafność dowcipu, nie śmieją się, bo są beznadziejne.

Czy muzyka brutalizuje obyczaje?


Dyskoteka w jednym z typowych polskich gimnazjów. Rozbawiona młodzież, przyglądający się z boku dyżurujący nauczyciele. Z głośnika leci hit popularnego zespołu hip-hopowego Ascetoholix: "(...) Robić lubi loda, zna się na samochodach, po ostatniej nocy aż ci cały zaparował. Jest wąska w pasie, dobrze pcha się i na gazie lubi ostrą jazdę". Po chwili refren śpiewa już cała sala: "Ej suczki, ra ra ra ra. My znamy wasze sztuczki ra ra ra ra ra"...

Nauczyciele obecni na dyskotece są oburzeni, żądają przerwania nadawania utworu.

Fala krytyki, która odnosi się do muzyki młodzieżowej wypływa z przekonania, że treść piosenek, czyli postawy, wartości, zachowania uchwycone w piosenkach, wpływają na to, jak młodzi myślą i działają. Szczególna przygana odnosi się do przejawów i praktyk przemocy, mizoginii i narkotyków obecnych w tekstach piosenek i w wideoklipach. Zgadzając się, czy też nie z tą krytyką, nie da się zaprzeczyć, że muzyka w minionych dekadach zbrutalizowała się i zwulgaryzowała.

Oczywiście pozostaje otwartą kwestią, na ile młodzi są gotowi przenosić przesłanie zasłyszane w piosence do swego własnego życia. Jak zauważają badacze, analizujący wpływ świata rozrywki i mediów na dzieci i młodzież, zależy to od wielu czynników indywidualnych, środowiskowych. To one decydują, jak młodzi interpretują przesłanie zawarte w piosence i czy działają zgodnie z tym, co usłyszeli.

Jeśli nastolatek uznaje przemoc za właściwą metodę postępowania, a dziewczęta za wrogie sobie, to słuchanie wersów, takich jak te cytowane wyżej, tylko tę tendencję rozwinie i wzmocni. Te nastolatki, które pozostają pod wpływem czynników chroniących przed zachowaniami ryzykownymi są mniej podatne na wulgarne i brutalne przesłanie płynące z muzyki.

Spośród stylów popularnych wśród młodzieży temat relacji męsko-damskich, seksu, a także przemocą, często podejmują twórcy związani z heavy metalem i z hip-hopem.

Czy wśród tych, którzy słuchają hip-hopu, jest wielu chłopców, którym można by przypisać osobowość macho wyrażającą się w przekonaniu, że mężczyzna potrzebuje seksu i dostaje go, nawet jeśli dziewczyna stawia opór? Zapewne paru się znajdzie, ale to nie hip-hop ich takim uczynił.

Nie jest tak, że muzyka czyni kogoś macho, pozbawia szacunku do kobiet i popycha do przemocy. To raczej młodzi ludzie, którzy skłaniają się ku takim poglądom chętniej słuchają muzyki, która odzwierciedla ich sposób widzenia świata i zaspokaja potrzeby emocjonalne. Piosenka poniżająca kobiety będzie podchwycona przez tego, kto ma pogardliwy stosunek do nich. Opowieść zawarta w piosence powróci w życiu. Muzyka wzmacnia agresję i wrogość wobec kobiet i czyni, że te myśli i uczucia pojawią się w przyszłości. Hip-hop czy inna wroga dziewczętom muzyka jest czynnikiem ryzyka, oddziaływującym najmocniej na tych, którzy i tak przejawiają postawy seksistowskie.

Jakie wnioski z powyższych spostrzeżeń mają wyciągnąć rodzice i nauczyciele? Powinni zapamiętać, iż główna siła muzyki polega na tym, że może ona intensyfikować emocje słuchacza. Jeśli więc jakiś chłopak słucha całymi dniami piosenek gloryfikujących przemoc lub wyszydzających kobiety to warto być czujnym. Może to oznaczać, iż chłopak ten nie radzi sobie w relacjach z dziewczętami, czuje gniew i frustrację i pewnego dnia uzewnętrzni te uczucia w sposób destrukcyjny dla siebie i innych.







Opublikowano: 2011-01-29



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu