Reklamy
Artykuł
Karolina Walczykowska
Życie jest podróżą
Podróż - to takie magiczne słowo. Słysząc je automatycznie przed oczami stają tysiące, jeżeli nie miliony, obrazów prześlicznych starówek, dzikich zwierząt, zapierających dech w piersiach krajobrazów. Pole uwagi ulega zwężeniu i jest skierowane na te wszystkie przecudne i odległe zarazem malowidła.
Na te umysłowe projekcje reagujemy wszystkimi zmysłami. Oczy stają się wewnętrznym kompasem, który czuwa nad prawidłowym kierunkiem obranej drogi. Nozdrza wychwytują z oddali przeróżne zapachy miast i miasteczek, z tym wszystkim, co roztacza się ponad nimi. Przez skórę czuć zawieszoną w powietrzu beztroską, która z uczuciem niecierpliwości. Rozpoczyna się wyczekiwanie na przygodę.
Należy się odpowiednio przygotować i nastroić, bo może to będzie przygoda życia. Ale, czy życie samo w sobie nie jest przygodą? Przygodą, która jest nierozerwalnie połączona z podróżą. Te dwa elementy są jak bliźnięta syjamskie - nierozerwalne i komplementarne, wzajemnie się uzupełniające.
Podróże pozwalają zdystansować się do rzeczywistości, żeby nie powiedzieć rutyny dnia codziennego. Wówczas schodzimy z piedestału "Ja" i choć przez, obiektywnie krótką, chwilę możemy zerknąć na swoje życie z różnych stron. Wczuwając się w rolę obserwatora poddajemy ocenie sens swoich działań, zauważamy niedostatki zachowań oraz usterki. Które należy jak najszybciej usunąć.
Im dłużej trwa nasza podróż oraz im ciekawsze są jej kolejne etapy, tym dokładniej możemy "skontrolować" swoje życie. Ponadto każdym krokiem zdobywamy dodatkową wiedzę o sobie, swoich mocnych stronach i słabościach. Dzięki temu jesteśmy stanie rozwijać dalej nasze zalety, zmierzając tym samym do mistrzostwa. Należy jednak pamiętać, aby tylko nie popaść w samozachwyt. To może być już bardzo niebezpieczne i przyczyniać się do utraty samokontroli własnych zachowań. Wtedy tylko krok do poważnego zaburzenia samoregulacji i w przypadku jakiegokolwiek niepowodzenia możemy zostać znokautowani.
Zdrowa ocena swoich walorów dodaje energii, wewnętrznej motywacji do większej pracy nad sobą i pozwala wzbogacić swoją osobowość. Przy tak okazałym zapleczu osobowościowym łatwiej jest walczyć z wadami, na miejscu których pojawiają się kolejne. I dobrze! Tak też powinno być. Nie ma, bowiem człowieka idealnego, z kryształu tak, jak nie ma podróży bez przeszkód. Jednak, aby ta podróż miała sens i nie była tylko bezowocnym błądzeniem, należy mieć cel.
Cel konkretny i w miarę stabilny tak, aby stanowił pewnego rodzaju jądro, wokół którego gromadzą się nasze wszystkie marzenia, życzenia, zamiary, a więc satysfakcje cząstkowe i różne aspekty zadowolenia z własnego bytu w ogóle. Sam cel jednak nie wystarczy. Owszem, jeżeli ktoś będzie bardzo wytrwały, aż wręcz uparty, wówczas sukces jest z całą pewnością zapewniony.
Dla mniej zdeterminowanych przydatny będzie plan. Nie taki mglisty, lecz bardzo wyraźny i jeżeli to tylko możliwe, to przemyślany w najdrobniejszych szczegółach. Plan ten musi być jednak koniecznie elastyczny tak, aby w razie nieplanowanych potknięć nasza samoocena nie uległa zaniżeniu.
Takim oto sposobem mamy więc cel i w miarę stabilny plan. Konsekwentną i systematyczną pracą z odrobiną nutki cierpliwości i ogromną dozą pokory jesteśmy stanie osiągnąć to, co sobie tak pięknie zaplanowany.
Hm, ambitne przedsięwzięcie, ale jeżeli komuś nie odpowiada zawsze może wygodnie się rozsiąść na kanapie i zajadając smakołyki czekać na ? Właśnie na co? Ewentualnie można poobserwować jak podróżują inni. Czemu nie, czasem bywa to bardzo kuszące. Wygoda, komfort, bezpieczeństwo. Lecz czy aby nie jest to tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa? A co będzie, gdy nadejdzie kres naszego życia? Czy będziemy wówczas szczęśliwi i w pełni zadowoleni z minionych lat? Czy spokój, jakiego doświadczaliśmy, był rzeczywiście tak błogi? A co się stanie, jeżeli okaże się, że to wszystko nie tak miało wyglądać! Może lepiej byłoby zawczasu uświadomić sobie sens swojego życia, zanim będzie na to już za późno.
Choćby moja prywatna droga do osiągnięcia wyznaczonego celu była bardzo kręta, pełna wybojów, wzgórz i gór, mimo tego nie zamieniłabym jej na nic innego. Planowanie i wdrażanie planu oraz zbieranie plonów dodaje ogromnej energii, która mogłaby przenosić góry. Nieważne, że po drodze wiele razy należy się zatrzymać i czasem zboczyć z obranego szlaku. Satysfakcja, jaka towarzyszy przebytym kolejnym etapom jest tak wielka, że wynagradza wszelkie poniesione w trakcie straty.
Życie może być jedną wielką przygodą, w trakcie której jest wiele przystanków i przymusowych przesiadek. Są też jednak chwile, w których można z innej perspektywy spojrzeć na świat i siebie samego oraz zweryfikować swoje miejsce w nim.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Na te umysłowe projekcje reagujemy wszystkimi zmysłami. Oczy stają się wewnętrznym kompasem, który czuwa nad prawidłowym kierunkiem obranej drogi. Nozdrza wychwytują z oddali przeróżne zapachy miast i miasteczek, z tym wszystkim, co roztacza się ponad nimi. Przez skórę czuć zawieszoną w powietrzu beztroską, która z uczuciem niecierpliwości. Rozpoczyna się wyczekiwanie na przygodę.
Należy się odpowiednio przygotować i nastroić, bo może to będzie przygoda życia. Ale, czy życie samo w sobie nie jest przygodą? Przygodą, która jest nierozerwalnie połączona z podróżą. Te dwa elementy są jak bliźnięta syjamskie - nierozerwalne i komplementarne, wzajemnie się uzupełniające.
Podróże pozwalają zdystansować się do rzeczywistości, żeby nie powiedzieć rutyny dnia codziennego. Wówczas schodzimy z piedestału "Ja" i choć przez, obiektywnie krótką, chwilę możemy zerknąć na swoje życie z różnych stron. Wczuwając się w rolę obserwatora poddajemy ocenie sens swoich działań, zauważamy niedostatki zachowań oraz usterki. Które należy jak najszybciej usunąć.
Im dłużej trwa nasza podróż oraz im ciekawsze są jej kolejne etapy, tym dokładniej możemy "skontrolować" swoje życie. Ponadto każdym krokiem zdobywamy dodatkową wiedzę o sobie, swoich mocnych stronach i słabościach. Dzięki temu jesteśmy stanie rozwijać dalej nasze zalety, zmierzając tym samym do mistrzostwa. Należy jednak pamiętać, aby tylko nie popaść w samozachwyt. To może być już bardzo niebezpieczne i przyczyniać się do utraty samokontroli własnych zachowań. Wtedy tylko krok do poważnego zaburzenia samoregulacji i w przypadku jakiegokolwiek niepowodzenia możemy zostać znokautowani.
Zdrowa ocena swoich walorów dodaje energii, wewnętrznej motywacji do większej pracy nad sobą i pozwala wzbogacić swoją osobowość. Przy tak okazałym zapleczu osobowościowym łatwiej jest walczyć z wadami, na miejscu których pojawiają się kolejne. I dobrze! Tak też powinno być. Nie ma, bowiem człowieka idealnego, z kryształu tak, jak nie ma podróży bez przeszkód. Jednak, aby ta podróż miała sens i nie była tylko bezowocnym błądzeniem, należy mieć cel.
Cel konkretny i w miarę stabilny tak, aby stanowił pewnego rodzaju jądro, wokół którego gromadzą się nasze wszystkie marzenia, życzenia, zamiary, a więc satysfakcje cząstkowe i różne aspekty zadowolenia z własnego bytu w ogóle. Sam cel jednak nie wystarczy. Owszem, jeżeli ktoś będzie bardzo wytrwały, aż wręcz uparty, wówczas sukces jest z całą pewnością zapewniony.
Dla mniej zdeterminowanych przydatny będzie plan. Nie taki mglisty, lecz bardzo wyraźny i jeżeli to tylko możliwe, to przemyślany w najdrobniejszych szczegółach. Plan ten musi być jednak koniecznie elastyczny tak, aby w razie nieplanowanych potknięć nasza samoocena nie uległa zaniżeniu.
Takim oto sposobem mamy więc cel i w miarę stabilny plan. Konsekwentną i systematyczną pracą z odrobiną nutki cierpliwości i ogromną dozą pokory jesteśmy stanie osiągnąć to, co sobie tak pięknie zaplanowany.
Hm, ambitne przedsięwzięcie, ale jeżeli komuś nie odpowiada zawsze może wygodnie się rozsiąść na kanapie i zajadając smakołyki czekać na ? Właśnie na co? Ewentualnie można poobserwować jak podróżują inni. Czemu nie, czasem bywa to bardzo kuszące. Wygoda, komfort, bezpieczeństwo. Lecz czy aby nie jest to tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa? A co będzie, gdy nadejdzie kres naszego życia? Czy będziemy wówczas szczęśliwi i w pełni zadowoleni z minionych lat? Czy spokój, jakiego doświadczaliśmy, był rzeczywiście tak błogi? A co się stanie, jeżeli okaże się, że to wszystko nie tak miało wyglądać! Może lepiej byłoby zawczasu uświadomić sobie sens swojego życia, zanim będzie na to już za późno.
Choćby moja prywatna droga do osiągnięcia wyznaczonego celu była bardzo kręta, pełna wybojów, wzgórz i gór, mimo tego nie zamieniłabym jej na nic innego. Planowanie i wdrażanie planu oraz zbieranie plonów dodaje ogromnej energii, która mogłaby przenosić góry. Nieważne, że po drodze wiele razy należy się zatrzymać i czasem zboczyć z obranego szlaku. Satysfakcja, jaka towarzyszy przebytym kolejnym etapom jest tak wielka, że wynagradza wszelkie poniesione w trakcie straty.
Życie może być jedną wielką przygodą, w trakcie której jest wiele przystanków i przymusowych przesiadek. Są też jednak chwile, w których można z innej perspektywy spojrzeć na świat i siebie samego oraz zweryfikować swoje miejsce w nim.
- Autorka jest magistrem pedagogiki oraz studentką psychologii.
Opublikowano: 2008-04-28
Zobacz komentarze do tego artykułu
- Autor: Basik1 Data: 2018-01-24, 19:20:26 Odpowiedz
Mnie też się podobał artykuł, szczególnie dwie myśli. Pierwsza, że podróż pomaga zdystansowaś się do swego "ja", zweryfikować dzień codzienny, jego rutynę. Druga, że warto mieć taki plan podróży i zmian, by wiedzieć, co trzeba zrobić w sytuacji ewentualnych niepowodzeń. A ponieważ tyle sko... Czytaj dalej
- Życie jest podróżą - impresja, 2009-03-21, 14:39:37
- RE: Życie jest podróżą - czemu, 2009-03-21, 15:53:29