Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Relacja - moja "nadinterpretacja"? zdr... (1)
- MOS Łomianki (1)
- Lubię muzykę. Polecam muzykę. Posłucha... (73)
- bolesne rozstanie, trudno uwierzyc, ch... (23)
- Kto jeszcze tutaj zagląda? (13)
- Uzależnienia behawioralne - uzależnien... (2)
- Lewo lub prawo - decyzja do dziś (65)
- Stara miłość nie rdzewieje? (38)
- Coś z Nietzschego (295)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1421)
- kochanek/przyjaciel - prośba o pomoc (89)
- Po raz pierwszy: 2 ścieżki (42)
- Kiedy warto jest iść na diagnozę psych... (1)
- Problem w malzenstwie (9)
- Zapytanie do Panów (4)
- Niefajni specjaliści (44)
- Magda odezwij się! (15)
- Potrzebuje pomocy w wypełnieniu ankiet... (1)
- Psychoza czy narkotyki? (2)
- Czy to jest prawdziwa miłość? (4)
Reklamy
Forum dyskusyjne
Relacja - moja "nadinterpretacja"? zdrada?
Autor: Antony993 Data: 2025-06-17, 11:21:59Witam! dzień dobry :) Ciężko mi w ogóle zacząć i czuje smutek, że muszę otworzyć się na forum - niestety w prawdziwym świecie chyba nie potrafię tak otwarcie mówić o swoich problemach i nie mam osób do takich rozmów :( ale myślę, że ludzie tutaj są tak samo fajni, więc może coś z tego wyjdzie :)Mam 36 lat i dopiero od 5 miesięcy jestem w swoim pierwszym związku w życiu - na początku wszystko było pięknie. Partnerka troszczyła się o mnie, o moje potrzeby a ja o nią i jej potrzeby. Dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy, chodziliśmy, zwiedzaliśmy, snuliśmy plany - było cudownie, aż do momentu, kiedy do naszych rozmów zaczęło wnikać zbyt dużo tematów i sytuacji z dnia codziennego partnerki , przez które zacząłem nabierać podejrzeń co do tego czy aby na pewno jestem tym jedynym, który zaskarbił sobie jej uwagę i czy na pewno ona jest osobą, za którą chciała uchodzić. Mianowicie zaczęło się od: idealizowania kolegów z pracy(ich zarobków, wyglądu, znajomości) zmiany zachowań partnerki, o to że nagle wróciła do swojego dawnego "ja" sprzed początku naszej relacji. Zaczęła chodzić do pracy uwidaczniając duży dekolt i malując się przesadnie, wcześniej tłumacząc, że chce malować się tylko dla mnie (swojego jedynego), na co oczywiście nie chciałem się zgodzić ale tak uważała i tak robiła - teraz w czasie wspólnych weekendów nie maluje się ani nie ubiera się tak fajnie dla mnie. Wiem z jej opowieści, że paru mężczyzn z jej pracy wypytywało o mnie ewidentnie z nutą podbuntowania. Wiem, że jej szef zaproponował jej przynajmniej raz spotkanie po pracy w sprawach "niezwiązanych" z ..samą pracą. Wszystko to i wiele innych jak wspomniałem wiem od niej, więc pewnego dnia dla dobra naszej relacji postawiłem granice - "nie rozmawiamy o kolegach i sytuacjach z pracy" na co ona zarzuciła mi podejrzliwość, i że powinienem udać się do specjalisty . Dwa tygodnie biłem się z myślami, a ona szczypała mnie skacząc wokół postawionych przeze mnie granic, nabierałem podejrzeń, że ona gra na parę frontów i chodziło to za mną tak, że w końcu udałem się do dwóch psychologów, żeby stwierdzili co jest ze mną nie tak i wręcz prosząc ich o to żeby coś poradzili z tą "zazdrością". Byłem zaskoczony diagnozami, gdyż zarówno jeden jak i drugi stwierdzili jasno, że wina nie tkwi we mnie a w niejasnym zachowaniu partnerki - jeden stwierdził, że jestem nieświadomie przez nią prowokowany. Na każdą próbę rozmowy obrusza się, twierdzi, że przesadzam, że za dużo myślę, a ja zamiast być szczęśliwy w związku nabieram coraz to większych podejrzeń ale ja ją po prostu kocham i chce być pewien tego na czym stoję..Nie śledzę jej, nie zaglądam w jej telefon, nie wypisuje do niej wiadomości lecz ona również sama do mnie nie pisze tak jak to było na początku relacji gdy byłem wręcz zasypywany pytaniami typu: jak się czuje czy jak mija mi dzień a gdy pewnego dnia się rozchorowałem ona była wręcz gotowa uciec dla mnie z pracy, żeby tylko być przy mnie - teraz jestem również chory a wiadomości i zainteresowania brak.. I CO WAŻNE, dlaczego ona przez 8 godzin bycia w pracy z tymi swoimi "kolegami" w ogóle do mnie nie pisze zapewniając mnie jednocześnie, że ciągle o mnie myśli..Przypadkiem przeczytałem gdzieś w internecie o gaslightingu, do którego jej zachowanie pasuje podręcznikowo, bo często mówi coś a potem wmawia, że tak nie było ale robi to do takiego stopnia, że naprawdę mam zamiar zacząć nagrywać nasze rozmowy(o czym ją poinformowałem) - ale jakże to dalekie od zdrowej relacji :(Powiem na koniec, że podejrzewam ją o jakiś niewinny romans w pracy, przez który tak bardzo się zmieniła. Ona ciągle wpaja mi, że mnie kocha i ja jestem tym jedynym a mi emocje mówią, że tak nie jest... Co byście poradzili w takiej sytuacji: Ja ją kocham, ona - nie wiadomo. Gra w coś ze mną. Próby rozpoczęcia rozmów traktuje jako atak ciesząc się w duchu, że znowu przekroczyła barierę muskając temat kolegów z pracy delikatnie ale na tyle, żeby mnie zdenerwować.. Pozdrawiam :)
Odpowiedz- Relacja - moja "nadinterpretacja"? zdrada? - Antony993, 2025-06-17, 11:21:59